Ulubione wiersze i poezje
Ulubione wiersze i poezje
Jak długo pisana mi jeszcze włóczęga?
Ech, gwiazdo - ogniku ty błędny mych dni
Spraw, by skończyła się wreszcie ta męka
I zapędź, do czułych zakulaj mnie drzwi!
Lecz gdzie jest ten dom, jak tam idzie się doń?
Gdzie jest ta stanica, gdzie progi te są?
Tam most jest na rzece, za rzeką jest sad;
Tam próżnia się kończy, zaczyna się świat.
Lecz gdzie rzeka ta, gdzie rzucony jest most?
Gdzie sad ten jest biały, jabłonki gdzie są?
Na drzewach owoce i strąca je wiatr,
Do kosza je zbiera ta ręka jak kwiat.
Te strony gdzieś są, gdzieś daleko za mgłą,
Więc idę i dalej przedzieram się wciąż.
Zbierają się ptaki, ruszają na szlak,
Już lecą, wprost lecą, nie błądzą jak ja.
Jak długa pisana mi jeszcze włóczęga?
Ech, gwiazdo - ogniku ty błędny mych dni.
Spraw, by skończyła się wreszcie ta męka,
I zapędź, do czułych zakulaj mnie drzwi!
Ech, gwiazdo - ogniku ty błędny mych dni
Spraw, by skończyła się wreszcie ta męka
I zapędź, do czułych zakulaj mnie drzwi!
Lecz gdzie jest ten dom, jak tam idzie się doń?
Gdzie jest ta stanica, gdzie progi te są?
Tam most jest na rzece, za rzeką jest sad;
Tam próżnia się kończy, zaczyna się świat.
Lecz gdzie rzeka ta, gdzie rzucony jest most?
Gdzie sad ten jest biały, jabłonki gdzie są?
Na drzewach owoce i strąca je wiatr,
Do kosza je zbiera ta ręka jak kwiat.
Te strony gdzieś są, gdzieś daleko za mgłą,
Więc idę i dalej przedzieram się wciąż.
Zbierają się ptaki, ruszają na szlak,
Już lecą, wprost lecą, nie błądzą jak ja.
Jak długa pisana mi jeszcze włóczęga?
Ech, gwiazdo - ogniku ty błędny mych dni.
Spraw, by skończyła się wreszcie ta męka,
I zapędź, do czułych zakulaj mnie drzwi!
Re: Ulubione wiersze i poezje
Ulice miast, wielkich miast
i noc jaskrawa, noc.
Pustynie plaż, miejskich plaż
i klaksonów gra.
Na pamięć znam miasta rytm
i świt kamienny, świt.
I ciszę tych godzin złych,
których nie chce nikt.
O świcie każdy jest sam
wśród blednących miejskich gwiazd,
chłodnych miast.
W kominach gdzieś śpią sny,
a ptaki szepcą: to świt.
A chmury już brudzą się
i wiesz, wiesz jak to jest.
Najbardziej tu nie ma cię,
gdy wstaje dzień.
Jesieni sto, wiosen sto
i bzy podmiejskie, bzy.
Pijanych par pełna noc,
neonowe mgły.
Na pamięć znam miasta rytm
i świt kamienny, świt.
I ciszę tych godzin złych,
których nie chce nikt.
A chmury już budzą się
i wiesz, wiesz jak to jest.
Najbardziej tu nie ma cię,
kiedy wstaje dzień.
A na dachy już spada mgła...
i noc jaskrawa, noc.
Pustynie plaż, miejskich plaż
i klaksonów gra.
Na pamięć znam miasta rytm
i świt kamienny, świt.
I ciszę tych godzin złych,
których nie chce nikt.
O świcie każdy jest sam
wśród blednących miejskich gwiazd,
chłodnych miast.
W kominach gdzieś śpią sny,
a ptaki szepcą: to świt.
A chmury już brudzą się
i wiesz, wiesz jak to jest.
Najbardziej tu nie ma cię,
gdy wstaje dzień.
Jesieni sto, wiosen sto
i bzy podmiejskie, bzy.
Pijanych par pełna noc,
neonowe mgły.
Na pamięć znam miasta rytm
i świt kamienny, świt.
I ciszę tych godzin złych,
których nie chce nikt.
A chmury już budzą się
i wiesz, wiesz jak to jest.
Najbardziej tu nie ma cię,
kiedy wstaje dzień.
A na dachy już spada mgła...
The man who is swimming against the stream knows the strength of it.
Re: Ulubione wiersze i poezje
Trzeba mi wielkiej wody,
tej dobrej i tej złej.
Na wszystkie moje pogody,
na niepogody duszy mej -
trzeba mi wielkiej drogi
wśród wiecznie młodych bzów...
Na wszystkie moje złe bogi
i niebogi z moich snów.
Oceanów mrukliwych
i strumieni życzliwych,
czarnych głębin niepewnych
i opowieści rzewnych...
Drogi białosrebrzystej,
dróżki nieuroczystej,
piachów siebie niepewnych
i ptasich rozmów śpiewnych...
I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra.
...nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa,
póki życie trwa.
Trzeba mi wielkiej wody,
tej dobrej i tej złej.
Na wszystkie moje pogody,
i niepogody duszy mej -
trzeba mi wielkiej psoty,
trzeba mi psoty, hej...
Na wszystkie moje tęsknoty,
ochoty duszy mej.
Wielkich wypraw pod Kraków,
długich rozmów rodaków,
wysokonogich lasów
i bardzo dużo czasu.
I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra.
...nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa,
póki życie trwa.
I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra.
...nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa,
póki życie trwa.
I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra.
...nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa,
póki życie trwa.
tej dobrej i tej złej.
Na wszystkie moje pogody,
na niepogody duszy mej -
trzeba mi wielkiej drogi
wśród wiecznie młodych bzów...
Na wszystkie moje złe bogi
i niebogi z moich snów.
Oceanów mrukliwych
i strumieni życzliwych,
czarnych głębin niepewnych
i opowieści rzewnych...
Drogi białosrebrzystej,
dróżki nieuroczystej,
piachów siebie niepewnych
i ptasich rozmów śpiewnych...
I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra.
...nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa,
póki życie trwa.
Trzeba mi wielkiej wody,
tej dobrej i tej złej.
Na wszystkie moje pogody,
i niepogody duszy mej -
trzeba mi wielkiej psoty,
trzeba mi psoty, hej...
Na wszystkie moje tęsknoty,
ochoty duszy mej.
Wielkich wypraw pod Kraków,
długich rozmów rodaków,
wysokonogich lasów
i bardzo dużo czasu.
I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra.
...nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa,
póki życie trwa.
I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra.
...nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa,
póki życie trwa.
I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra.
...nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa,
póki życie trwa.
-
- Posty: 104
- Rejestracja: sob sty 18, 2020 12:47 pm
Re: Ulubione wiersze i poezje
Wielka mala
Szukaja wielkiej wiary kiedy rozpacz wielka
szukaja swietych co wiedza na pewno
jak daleko odbiegac od swojego ciala
a ty gory przenioslas
chodzilas po morzu
choc mowilas wierzacym
tyle jeszcze nie wiem
-wiaro malutka
Szukaja wielkiej wiary kiedy rozpacz wielka
szukaja swietych co wiedza na pewno
jak daleko odbiegac od swojego ciala
a ty gory przenioslas
chodzilas po morzu
choc mowilas wierzacym
tyle jeszcze nie wiem
-wiaro malutka
Re: Ulubione wiersze i poezje
Gdzie nas powiedzie skrajem dróg
Gzygzakowaty życia sznur...
Do wsi Zagubin, na Kujawy Białe,
Gdzie ziemia licha, piachy niebywałe,
Kozy, dziewanna, sosny i rozstaje
I Potęgowa samotna jak palec.
U Potęgowej zatem zagościlim;
Kwaterę tam czasowo ustalilim;
W polu robilim, z boru drwa nosilim;
Jak stara matka i dwóch synów żylim.
Blade słoneczko grzało nas z ukosa,
Bo jesień późna była - rano rosa;
Mgła zaś wieczorem: zjawa białowłosa
Przyszłego losu mąciła nam postać.
Jak stara matka i dwóch synów żylim;
My z Potęgową tak się polubilim!
Wisiał na ścianie we pstre wzory kilim
I nikt nie zgadnie, czemu w dal ruszylim.
Gdzie nas powiedzie skrajem dróg
Gzygzakowaty życia sznur...
Tam nas powiedzie, gdy nadejdzie czas,
Gdzie Potęgowa teraz jest - to raj!
Tam urządzimy wtedy wielki bal.
Hej, Potęgowa! Hej Witek i ja!
I inni, co pomarli i co zginą z nami;
Bracia, kamraci, kumple i kompani,
Spotka tam w raju nas się kupa luda!
Hej, od tupania zadudni niebieska tancbuda!
Gzygzakowaty życia sznur...
Do wsi Zagubin, na Kujawy Białe,
Gdzie ziemia licha, piachy niebywałe,
Kozy, dziewanna, sosny i rozstaje
I Potęgowa samotna jak palec.
U Potęgowej zatem zagościlim;
Kwaterę tam czasowo ustalilim;
W polu robilim, z boru drwa nosilim;
Jak stara matka i dwóch synów żylim.
Blade słoneczko grzało nas z ukosa,
Bo jesień późna była - rano rosa;
Mgła zaś wieczorem: zjawa białowłosa
Przyszłego losu mąciła nam postać.
Jak stara matka i dwóch synów żylim;
My z Potęgową tak się polubilim!
Wisiał na ścianie we pstre wzory kilim
I nikt nie zgadnie, czemu w dal ruszylim.
Gdzie nas powiedzie skrajem dróg
Gzygzakowaty życia sznur...
Tam nas powiedzie, gdy nadejdzie czas,
Gdzie Potęgowa teraz jest - to raj!
Tam urządzimy wtedy wielki bal.
Hej, Potęgowa! Hej Witek i ja!
I inni, co pomarli i co zginą z nami;
Bracia, kamraci, kumple i kompani,
Spotka tam w raju nas się kupa luda!
Hej, od tupania zadudni niebieska tancbuda!
Re: Ulubione wiersze i poezje
allada o głupcach
Jest jakiś porządek na świecie tym, jest
Na każdy wiersz dobry jest zły wiersz
Na każdych trzech mądrych i głupich jest trzech
I dobrze to i sprawiedliwie
Lecz taka zasada jest - głupim nie w smak
Ci inni wyszydzać ich lubią
I mówią głupiemu - durak ty, durak
A głupim jest przykro i głupio
Więc by się czerwienić nie musiał kto kiep
By mógł rozpoznawać swój swego
Każdemu mądremu stempelek na łeb
Przybiło się razu pewnego
Od lat te stempelki w użyciu są i
Ten system i później się przyda
Bo mądrym dziś mówią - ech, durni żesz wy
A głupich, jak zwykle, nie widać,
Niee wiiidaaać...
Jest jakiś porządek na świecie tym, jest
Na każdy wiersz dobry jest zły wiersz
Na każdych trzech mądrych i głupich jest trzech
I dobrze to i sprawiedliwie
Lecz taka zasada jest - głupim nie w smak
Ci inni wyszydzać ich lubią
I mówią głupiemu - durak ty, durak
A głupim jest przykro i głupio
Więc by się czerwienić nie musiał kto kiep
By mógł rozpoznawać swój swego
Każdemu mądremu stempelek na łeb
Przybiło się razu pewnego
Od lat te stempelki w użyciu są i
Ten system i później się przyda
Bo mądrym dziś mówią - ech, durni żesz wy
A głupich, jak zwykle, nie widać,
Niee wiiidaaać...
Re: Ulubione wiersze i poezje
Pewnego dnia
wyjdę z domu o świcie,
tak cicho,
że nawet się nie zbudzicie.
I pójdę,
i będę wędrować po świecie,
i nigdy mnie nie znajdziecie.
I nie wezmę ze sobą nikogo,
tylko tego małego chłopaka,
co wczoraj na schodach płakał
i bał się wrócić do domu,
a dlaczego
to tego
nie chciał powiedzieć nikomu.
I jeszcze weźmiemy ze sobą
tego czarnego kotka,
co miauczy zmarznięty na progu
i każdy odpycha go nogą,
i nie chce go wpuścić do środka.
I będziemy tak szli i szli
drogami, lasami, polami,
i każdy dzieciak,
i każdy pies
będzie mógł iść razem z nami.
I będziemy tak szli i szli
aż kiedyś,
po latach wielu,
staniemy wreszcie u celu.
I będzie tam ciepła ziemia
i dużo, dużo nieba,
i każdy będzie miał to,
czego najbardziej mu trzeba.
I będzie wspaniale.
Tak!
I niczego nie będzie nam brak!
I tęsknić nie będę wcale!
I tylko czasami, czasami
pomyślę,
że byłoby dobrze,
gdybyście wy
byli z nami...
wyjdę z domu o świcie,
tak cicho,
że nawet się nie zbudzicie.
I pójdę,
i będę wędrować po świecie,
i nigdy mnie nie znajdziecie.
I nie wezmę ze sobą nikogo,
tylko tego małego chłopaka,
co wczoraj na schodach płakał
i bał się wrócić do domu,
a dlaczego
to tego
nie chciał powiedzieć nikomu.
I jeszcze weźmiemy ze sobą
tego czarnego kotka,
co miauczy zmarznięty na progu
i każdy odpycha go nogą,
i nie chce go wpuścić do środka.
I będziemy tak szli i szli
drogami, lasami, polami,
i każdy dzieciak,
i każdy pies
będzie mógł iść razem z nami.
I będziemy tak szli i szli
aż kiedyś,
po latach wielu,
staniemy wreszcie u celu.
I będzie tam ciepła ziemia
i dużo, dużo nieba,
i każdy będzie miał to,
czego najbardziej mu trzeba.
I będzie wspaniale.
Tak!
I niczego nie będzie nam brak!
I tęsknić nie będę wcale!
I tylko czasami, czasami
pomyślę,
że byłoby dobrze,
gdybyście wy
byli z nami...
Re: Ulubione wiersze i poezje
Jej smukłe palce naprężone krzykiem
pęk rudych włosów na łebku od gwoździa
jeszcze nie odszedł czarnych cieni oddział
czeka aż wreszcie oswoi się z ciszą
Jej czarne oczy odbijają niebo
trzy białe ptaki zatopione w bazalt
na kitach hełmów piór zmierzwionych sadza
za białym ptakiem chciałaby polecieć
Jej białe zęby usta słodkie wargi
płowieją cichną mamroczą modlitwy
pęk rudych rdestów dłoni uścisk słaby
jeszcze próbuje powstrzymać źdźbło trawy
Jej czarne oczy odbijają nicość
zimną i brudną błyszczą bladym spiżem
jakby już była za tamtą ostatnią granicą
gdzie z niebios lecą w dół płonące krzyże
Vivo sin vivir en mi
y de tal manera espero
que muero porque no muero
pęk rudych włosów na łebku od gwoździa
jeszcze nie odszedł czarnych cieni oddział
czeka aż wreszcie oswoi się z ciszą
Jej czarne oczy odbijają niebo
trzy białe ptaki zatopione w bazalt
na kitach hełmów piór zmierzwionych sadza
za białym ptakiem chciałaby polecieć
Jej białe zęby usta słodkie wargi
płowieją cichną mamroczą modlitwy
pęk rudych rdestów dłoni uścisk słaby
jeszcze próbuje powstrzymać źdźbło trawy
Jej czarne oczy odbijają nicość
zimną i brudną błyszczą bladym spiżem
jakby już była za tamtą ostatnią granicą
gdzie z niebios lecą w dół płonące krzyże
Vivo sin vivir en mi
y de tal manera espero
que muero porque no muero
Re: Ulubione wiersze i poezje
Romans spiewam, bo spiewam! Bo jestem spiewakiem!
Ona byla zebraczka, a on byl zebrakiem.
Pokochali sie nagle na rogu ulicy
I nie bylo ubozszej w miescie tajemnicy...
Nastala noc majowa, gwiazdziscie wesola,
Siedli - ramie z ramieniem - na stopniach kosciola.
Ona mu podawala z wyrazem skupienia
To usta do pieszczoty, to - chleb do gryzienia.
I tak, sniac, przegryzali pod majowym niebem
Na przemian chleb - pieszczota, a pieszczote -
chlebem.
I dwa glody sycili pod opieka wiosny:
Jeden glod - ten zebraczy, a drugi - milosny.
Poeta, co ich widzial, zgadl, jak zyc trzeba?
Ma dwa glody, lecz brak mu - dziewczyny i chleba.
Ona byla zebraczka, a on byl zebrakiem.
Pokochali sie nagle na rogu ulicy
I nie bylo ubozszej w miescie tajemnicy...
Nastala noc majowa, gwiazdziscie wesola,
Siedli - ramie z ramieniem - na stopniach kosciola.
Ona mu podawala z wyrazem skupienia
To usta do pieszczoty, to - chleb do gryzienia.
I tak, sniac, przegryzali pod majowym niebem
Na przemian chleb - pieszczota, a pieszczote -
chlebem.
I dwa glody sycili pod opieka wiosny:
Jeden glod - ten zebraczy, a drugi - milosny.
Poeta, co ich widzial, zgadl, jak zyc trzeba?
Ma dwa glody, lecz brak mu - dziewczyny i chleba.
Re: Ulubione wiersze i poezje
Jatte to odludna wyspa na której las kołysze
nieznaną na kontynentach nad naturalną ciszę
na codzien tylko słowiki i mrówek długie szeregi
wyspe tę niepokoju wypełniona po brzegi
ciszą oddechu trawy , ciszą odległych żagli
ciszą której nie słychać , wszędzie tam gdzie czas nagli
dlatego tak uroczyście Grande Jatte się zaludnia
ludżmi wystrojonymi na niedziel popołudnia
rodziny , dzieci , zwierzeta domowe i oswojone
z hukiem , warkotem i stukiem płyną na ciszy stronę
płyną w dni wolne od pracy na łodziach wynajętych
na wyspę odludnych myśli bo jej teren jest święty
ciszą oddechu trawy , ciszą odległych żagli .........
i nikt tutaj nie dojedzie , autem ani rowerem
las gęsty broni tej wyspy przed żółtym helikopterem
mozna na niej lądować tylko na spadochronie
opadnie bezszelestnie w to miejsce które wionie
nieznaną na kontynentach nad naturalną ciszę
na codzien tylko słowiki i mrówek długie szeregi
wyspe tę niepokoju wypełniona po brzegi
ciszą oddechu trawy , ciszą odległych żagli
ciszą której nie słychać , wszędzie tam gdzie czas nagli
dlatego tak uroczyście Grande Jatte się zaludnia
ludżmi wystrojonymi na niedziel popołudnia
rodziny , dzieci , zwierzeta domowe i oswojone
z hukiem , warkotem i stukiem płyną na ciszy stronę
płyną w dni wolne od pracy na łodziach wynajętych
na wyspę odludnych myśli bo jej teren jest święty
ciszą oddechu trawy , ciszą odległych żagli .........
i nikt tutaj nie dojedzie , autem ani rowerem
las gęsty broni tej wyspy przed żółtym helikopterem
mozna na niej lądować tylko na spadochronie
opadnie bezszelestnie w to miejsce które wionie
Ale że Dudka na mundial nie wzięli?
-
- Posty: 32
- Rejestracja: śr kwie 22, 2020 9:01 pm
Re: Ulubione wiersze i poezje
W tej okolicy jest zbyt uroczyście
Jaskółki kreślą nad wodami freski
W dzbanie jeziora drzemie chłód niebieski
A usta milczą to, co widzą oczy
Światło szeleści, zmawiają się liście
Na baśń, co lasem jak niedźwiedź się toczy.
Gdzie jest ta miłość chodząca bezkarnie?
W ubiorze błazna, ptaka i anioła
Ona spod ziemi niebieskie latarnie
Tańczącą stopą pod sad nas przywoła
Ludzie wieczorem siedząc pod jabłonią
Będą się modlić i zabijać o nią.
Im się sprzedaje święcone obrazki
I wodą w górze ucisza się w nich
Grają organy i z twarzy im maski
Zrywa idący po przez popiół mnich
A w tedy widać, że święci i oni
Smucą się w cieniu tej samej jabłoni.
Do tych ludzi starczy zejść z pagórka
Zaklaskać w dłonie i wyciągnąć z mroku
Skrzypce gdzie śpiewka stroszy siwe piórka
A staną w tańcu, choć by na obłoku
I przyszło im krzesać oberka
I z piekła wezmą tancerkę jeśli ich urzekła
Tak tu będzie jak bywa po burzy
Kiedy wystarczy ręką trącić gałąź
A by czuć jeszcze fosfór błyskawicy
Tego obrazu flet już nie powtórzy
Przed nami stoi miska soczewicy
Bo się ci ludzie urodzili w tańcu
I tylko czasem poprzez skrzydła brzenic
Chodzą się modlić do gwiazd na różańcu
Albo oparci plecami o sad
Szukają w sobie kocią trwogą źrenic
Ziemi, przez, który biegnie mirry ślad.
W tedy się nagle mój kraj komuś przyśni
Z chłopcem pod lasem i z koniem u studni
Spłoszona gałąź ucieknie od liści
Ptak zawoła przez sen leśne echo
Wieczorna zorza odchodząc zadudni
I nocne gniazdo uwije pod strzechą.
Pogasły lampy, tylko noc majowa
Uczy się pieśni miłosnych na flecie
Urywa, słucha i znowu od nowa
Flet nawołuje z drzemiących osiczyn
Rzekę, o której tylko tyle wiecie
Że jest z zieleni i mówi o niczym.
Jaskółki kreślą nad wodami freski
W dzbanie jeziora drzemie chłód niebieski
A usta milczą to, co widzą oczy
Światło szeleści, zmawiają się liście
Na baśń, co lasem jak niedźwiedź się toczy.
Gdzie jest ta miłość chodząca bezkarnie?
W ubiorze błazna, ptaka i anioła
Ona spod ziemi niebieskie latarnie
Tańczącą stopą pod sad nas przywoła
Ludzie wieczorem siedząc pod jabłonią
Będą się modlić i zabijać o nią.
Im się sprzedaje święcone obrazki
I wodą w górze ucisza się w nich
Grają organy i z twarzy im maski
Zrywa idący po przez popiół mnich
A w tedy widać, że święci i oni
Smucą się w cieniu tej samej jabłoni.
Do tych ludzi starczy zejść z pagórka
Zaklaskać w dłonie i wyciągnąć z mroku
Skrzypce gdzie śpiewka stroszy siwe piórka
A staną w tańcu, choć by na obłoku
I przyszło im krzesać oberka
I z piekła wezmą tancerkę jeśli ich urzekła
Tak tu będzie jak bywa po burzy
Kiedy wystarczy ręką trącić gałąź
A by czuć jeszcze fosfór błyskawicy
Tego obrazu flet już nie powtórzy
Przed nami stoi miska soczewicy
Bo się ci ludzie urodzili w tańcu
I tylko czasem poprzez skrzydła brzenic
Chodzą się modlić do gwiazd na różańcu
Albo oparci plecami o sad
Szukają w sobie kocią trwogą źrenic
Ziemi, przez, który biegnie mirry ślad.
W tedy się nagle mój kraj komuś przyśni
Z chłopcem pod lasem i z koniem u studni
Spłoszona gałąź ucieknie od liści
Ptak zawoła przez sen leśne echo
Wieczorna zorza odchodząc zadudni
I nocne gniazdo uwije pod strzechą.
Pogasły lampy, tylko noc majowa
Uczy się pieśni miłosnych na flecie
Urywa, słucha i znowu od nowa
Flet nawołuje z drzemiących osiczyn
Rzekę, o której tylko tyle wiecie
Że jest z zieleni i mówi o niczym.
Re: Ulubione wiersze i poezje
Kiedy noc się w powietrzu zaczyna
Wtedy noc jest jak młoda dziewczyna
Wszystko cieszy ją i wszystko śmieszy
Wszystko chciałaby w ręce brać
Diabeł dużo jej daje w podarku
Gwiazd fałszywych z gwiezdnego jarmarku
Noc te gwiazdy do uszu przymierza
I z gwiazdami chciałaby spać
Ja jestem noc czerwcowa
Królowa jaśminowa
Zapatrzcie się w moje ręce
Wsłuchajcie się w śpiewny chód
Ale zanim rój gwiezdny ją oplótł
Idzie krokiem tanecznym przez ogród
Do ogrodu przez senną ulicę
Dzwonią nocy ciężkie zausznice
I po każdym tanecznym obrocie
Szmaragdami błyszczą kołki w płocie
Wreszcie do nas pod same okna
I tak tańczy i śpiewa nam:
Wtedy noc jest jak młoda dziewczyna
Wszystko cieszy ją i wszystko śmieszy
Wszystko chciałaby w ręce brać
Diabeł dużo jej daje w podarku
Gwiazd fałszywych z gwiezdnego jarmarku
Noc te gwiazdy do uszu przymierza
I z gwiazdami chciałaby spać
Ja jestem noc czerwcowa
Królowa jaśminowa
Zapatrzcie się w moje ręce
Wsłuchajcie się w śpiewny chód
Ale zanim rój gwiezdny ją oplótł
Idzie krokiem tanecznym przez ogród
Do ogrodu przez senną ulicę
Dzwonią nocy ciężkie zausznice
I po każdym tanecznym obrocie
Szmaragdami błyszczą kołki w płocie
Wreszcie do nas pod same okna
I tak tańczy i śpiewa nam:
-
- Posty: 18
- Rejestracja: pt sty 17, 2020 11:24 pm
Re: Ulubione wiersze i poezje
Pytasz mnie, co własciwie Cię tu trzyma
Mówisz mi, że nad Polską szare mgły
Pytasz mnie, czy rodzina, czy dziewczyna?
I cóż ja, cóż ja odpowiem Ci.
Może to ten szczególny kolor nieba
Może to tu przeżytych tyle lat
Może to ten pszeniczny zapach chleba
Może to pochylone strzechy chat.
Może to przeznaczenie, zapisane w gwiazdach
Może przed domem ten wiosenny zapach bzu
Może bociany, co wracają tu do gniazda
Coś, co każe im powracać tu.
Mówisz mi, że inaczej żyja ludzie,
Mówisz mi, że gdzieś ludzie żyją lżej
Mówisz mi, krótki sierpień, długi grudzień
Mówisz mi, długie noce, krótkie dni.
Mówisz mi, słuchaj, stary jedno życie
Mówisz mi, spakuj rzeczy, wyjedź stąd,
Mówisz mi, wstań i spakuj się o świcie
Czy to warto, tak pod górę, tak pod prąd.
Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi
Może mazurki, może walce Fryderyka
Może nadzieja doczekania lepszych dni
Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi,
Może mazurki, może walce Fryderyka
Może nadzieja dla ojczyzny lepszych dni.
Mówisz mi, że nad Polską szare mgły
Pytasz mnie, czy rodzina, czy dziewczyna?
I cóż ja, cóż ja odpowiem Ci.
Może to ten szczególny kolor nieba
Może to tu przeżytych tyle lat
Może to ten pszeniczny zapach chleba
Może to pochylone strzechy chat.
Może to przeznaczenie, zapisane w gwiazdach
Może przed domem ten wiosenny zapach bzu
Może bociany, co wracają tu do gniazda
Coś, co każe im powracać tu.
Mówisz mi, że inaczej żyja ludzie,
Mówisz mi, że gdzieś ludzie żyją lżej
Mówisz mi, krótki sierpień, długi grudzień
Mówisz mi, długie noce, krótkie dni.
Mówisz mi, słuchaj, stary jedno życie
Mówisz mi, spakuj rzeczy, wyjedź stąd,
Mówisz mi, wstań i spakuj się o świcie
Czy to warto, tak pod górę, tak pod prąd.
Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi
Może mazurki, może walce Fryderyka
Może nadzieja doczekania lepszych dni
Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi,
Może mazurki, może walce Fryderyka
Może nadzieja dla ojczyzny lepszych dni.
Re: Ulubione wiersze i poezje
Tysiąc lat za jeden rok bez dni,
Bez nienawiści, bez wojen i bez tych
Którzy dla korzyści zdradzą swych
Tych którzy dali wiarę, zaufali im
Tysiąc prawd za prawdę
Która zawrze w sobie nić
By po której znajdę
Drogę którą iść
Za jedno słowo
Które by mogło
Zwyciężyć milion nic nie znaczących słów
Niech dalej niesie
Po całym świecie
Że wszystko to co dasz do ciebie wróci znów
Bo każdy dzień i każda noc
Niesie nową wiarę, nową moc
Problem w tym, że nieraz
Choćbyś chciał okiełznać ją
Możesz ugiąć się i zachwiać nagle stracić coś
czego nigdy, wcześniej nie znałeś
czego nigdy nie zaznać możesz już
czego nigdy od siebie nie dałeś
może nigdy nie zdarzyć się już.
Bez nienawiści, bez wojen i bez tych
Którzy dla korzyści zdradzą swych
Tych którzy dali wiarę, zaufali im
Tysiąc prawd za prawdę
Która zawrze w sobie nić
By po której znajdę
Drogę którą iść
Za jedno słowo
Które by mogło
Zwyciężyć milion nic nie znaczących słów
Niech dalej niesie
Po całym świecie
Że wszystko to co dasz do ciebie wróci znów
Bo każdy dzień i każda noc
Niesie nową wiarę, nową moc
Problem w tym, że nieraz
Choćbyś chciał okiełznać ją
Możesz ugiąć się i zachwiać nagle stracić coś
czego nigdy, wcześniej nie znałeś
czego nigdy nie zaznać możesz już
czego nigdy od siebie nie dałeś
może nigdy nie zdarzyć się już.
Re: Ulubione wiersze i poezje
Powiedz mi, co byś chciała?
Cuda ja czynię, Mała!
Martwe zamieniam w żywe.
Zgasłe w płonącą grzywę.
Powiedz mi, co byś chciała?
Na błękicie jest polana.
Dwa obłoki to hosanna.
Jeden chłopak, drugi panna.
Jeśli chcesz jeszcze więcej,
Wezmę cię ja na ręce:
W góry uniosę dzikie.
Zaprzęg latawców skrzyknę,
Jeśli chcesz jeszcze wyżej.
Na błękicie jest polana.
Dwa obłoki to hosanna.
Jeden chłopak, drugi panna.
Powiedz mi, co byś chciała?
Cuda ja czynię, Mała!
Chęć masz na lody może?
Albo na młode zboże?
Wszystko dla ciebie zrobię.
(Mój ty mały, wielki Boże!)
Na błękicie jest polana.
Dwa obłoki to hosanna.
Jeden chłopak, drugi panna.
Jadą razem do Poznania.
Cuda ja czynię, Mała!
Martwe zamieniam w żywe.
Zgasłe w płonącą grzywę.
Powiedz mi, co byś chciała?
Na błękicie jest polana.
Dwa obłoki to hosanna.
Jeden chłopak, drugi panna.
Jeśli chcesz jeszcze więcej,
Wezmę cię ja na ręce:
W góry uniosę dzikie.
Zaprzęg latawców skrzyknę,
Jeśli chcesz jeszcze wyżej.
Na błękicie jest polana.
Dwa obłoki to hosanna.
Jeden chłopak, drugi panna.
Powiedz mi, co byś chciała?
Cuda ja czynię, Mała!
Chęć masz na lody może?
Albo na młode zboże?
Wszystko dla ciebie zrobię.
(Mój ty mały, wielki Boże!)
Na błękicie jest polana.
Dwa obłoki to hosanna.
Jeden chłopak, drugi panna.
Jadą razem do Poznania.
The man who is swimming against the stream knows the strength of it.
Re: Ulubione wiersze i poezje
Już od rana na podwórzu
wśród patyków i wśród liści
przycupnęli nad kałużą
pracowici kałużyści.
Wygrzebują brud z kałuży,
niech kałuża będzie czysta !
Pełne ręce ma roboty
każdy dobry kałużysta !
Rękawiczką i chusteczką
dwóch błocistów chodnik czyści.
Obrzucają się szyszkami
bardzo dzielni szyszkowiści.
Dwie kocistki pod ławeczką
cukierkami karmią kota...
Świątek, piątek czy niedziela
na podwórku wre robota !
wśród patyków i wśród liści
przycupnęli nad kałużą
pracowici kałużyści.
Wygrzebują brud z kałuży,
niech kałuża będzie czysta !
Pełne ręce ma roboty
każdy dobry kałużysta !
Rękawiczką i chusteczką
dwóch błocistów chodnik czyści.
Obrzucają się szyszkami
bardzo dzielni szyszkowiści.
Dwie kocistki pod ławeczką
cukierkami karmią kota...
Świątek, piątek czy niedziela
na podwórku wre robota !
– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.
Re: Ulubione wiersze i poezje
Łowiec w krzach czeczota iszcze,
Kneź w dworzyszczu wziął zydliszcze,
Siadł, zagędźbił na podkurek,
Zaraz kur wór wniósł chór dwórek.
Rozdźwierzyły się podwoje,
Pojedynczo, lub po dwoje
Wchodzą przaśni, kraśni woje
Ni gieroje, ni playboje,
Gwarząc swoje ćmoje-boje.
Grzmią pokrzyki "Sława, sława!"
I knehini Pipkosława
U przedproża-zaporoża
Kiej problem na ostrzu noża
Lub kiej na gondoli doża
Ta detyna boża stawa
Wywołując grzmiące brawa.
Iście to magnacka feta,
W sosie własnym wajdelota,
I filety z filareta
I kompoty z Wizygota
Tur w bratrurze,
Żubrze udźce,
Wszyscy nuże
Chap za sztućce,
Ale kneź przed tą zabawą
Chciał wystąpić z mową-trawą -
Już się podniósł,
Wsparł o blat się,
Kiwnął w przód się
Oraz w zad się,
I rzekł w średniowiecznej mowie:
- Mociumichmośćwaćpanowie!
Jako wieda ano spokąd,
Dadźbóg raciąż do nipokąd,
Brzęczyszczeje dyćka dziewierz,
Grzymidojda sierdząc nie wiesz!
Ady ino kićki dziopa
Cimcirymci Hryćka kopa?
Ady ino ćwiąka łajba,
Ano bździąg odbita szajba
Ano gwoździec! Uździec ano!
Tu owacją mu przerwano,
Na ramiona go porwano,
Udzielono mu poparcia
I zabrano się do żarcia.
Choć po prawdzie z całej mowy
Nikt nie pojął ni połowy,
Gdyż kneź mówił o tych rzeczach
Raczej w stylu średniowiecza,
Zasię młodsze pokolenie
Znało tylko odrodzenie,
Więc nie doszła ich kneziowa
Mądrość niedościgła...
- To skąd te brawa wpół słowa?
- Bo kolacja stygła!
Kneź w dworzyszczu wziął zydliszcze,
Siadł, zagędźbił na podkurek,
Zaraz kur wór wniósł chór dwórek.
Rozdźwierzyły się podwoje,
Pojedynczo, lub po dwoje
Wchodzą przaśni, kraśni woje
Ni gieroje, ni playboje,
Gwarząc swoje ćmoje-boje.
Grzmią pokrzyki "Sława, sława!"
I knehini Pipkosława
U przedproża-zaporoża
Kiej problem na ostrzu noża
Lub kiej na gondoli doża
Ta detyna boża stawa
Wywołując grzmiące brawa.
Iście to magnacka feta,
W sosie własnym wajdelota,
I filety z filareta
I kompoty z Wizygota
Tur w bratrurze,
Żubrze udźce,
Wszyscy nuże
Chap za sztućce,
Ale kneź przed tą zabawą
Chciał wystąpić z mową-trawą -
Już się podniósł,
Wsparł o blat się,
Kiwnął w przód się
Oraz w zad się,
I rzekł w średniowiecznej mowie:
- Mociumichmośćwaćpanowie!
Jako wieda ano spokąd,
Dadźbóg raciąż do nipokąd,
Brzęczyszczeje dyćka dziewierz,
Grzymidojda sierdząc nie wiesz!
Ady ino kićki dziopa
Cimcirymci Hryćka kopa?
Ady ino ćwiąka łajba,
Ano bździąg odbita szajba
Ano gwoździec! Uździec ano!
Tu owacją mu przerwano,
Na ramiona go porwano,
Udzielono mu poparcia
I zabrano się do żarcia.
Choć po prawdzie z całej mowy
Nikt nie pojął ni połowy,
Gdyż kneź mówił o tych rzeczach
Raczej w stylu średniowiecza,
Zasię młodsze pokolenie
Znało tylko odrodzenie,
Więc nie doszła ich kneziowa
Mądrość niedościgła...
- To skąd te brawa wpół słowa?
- Bo kolacja stygła!
Sit transit gloria mundi.
-
- Posty: 259
- Rejestracja: sob paź 31, 2020 7:05 pm
- Kontakt:
Re: Ulubione wiersze i poezje
Marmurowy Miśkiewicz stoi na pomniku czytając wiadomości w porannym dzienniku
Pamiętam, że to był fragment mojej ulubionej książki z dzieciństwa. Lata minęły, książka zaginęła w akcji, ale teraz przy okazji wychowywania nowego pokolenia fajnie byłoby wrócić do klasyków z dzieciństwa. Niestety nie mogą za żadne skarby świata przypomnieć sobie tytułu i autora książki. Może ktoś z Was kojarzy to?
Pamiętam, że to był fragment mojej ulubionej książki z dzieciństwa. Lata minęły, książka zaginęła w akcji, ale teraz przy okazji wychowywania nowego pokolenia fajnie byłoby wrócić do klasyków z dzieciństwa. Niestety nie mogą za żadne skarby świata przypomnieć sobie tytułu i autora książki. Może ktoś z Was kojarzy to?