Lionheart: Legacy of the Crusader
-
- Posty: 259
- Rejestracja: sob paź 31, 2020 7:05 pm
- Kontakt:
Lionheart: Legacy of the Crusader
Ostatnio podczas przeglądania starego dysku przenośnego wpadała mi w ręce taka perełka (o dziwo dała się uruchomić).
Z jednej strony to gra, na którą można psioczyć za to, że jest niedorobiona, zbyt losowa i ma kiepskie zakończenie, a z drugiej uwielbiać za klimat.
Miejscem akcji jest XVI wieczna Barcelona, ale nie taka zwyczajna, ale przesiąknięta magią (została uwolniona pareset lat temu podczas wypraw krzyżowych), którą stara się okiełznać inkwizycja. Nasza postać jest opętana przez magicznego ducha (Devę?), dzięki czemu gracz może rzucać czary (boskie, żywiołów lub chyba natury). Mechanika rozwoju postaci jest oparta o S.P.E.C.I.A.L. znany z serii Fallout). Podczas przemierzania uliczek Barcelony można spotkać m. in. Da Vinciego, Galieusza, Corteza z mechaniczną ręką, Szekspira, Machiavelliego. Pod koniec gry znajdzie się Starzec z Gór i nieumarła Joanna D'Arc. Nostradamus też się znajdzie.
Mniej więcej 1/3 gry to eksploracja i gadanina uzupełniona walką, kolejne 1/3 gry proporcje między interakcją z NPC i walką się wyrównują, a końcówka gry to bezmyślna sieczka.
Gra daje spore możliwości dla powergejmerów lubiących grindowanie (relatywnie szybko można znaleźć miejsce/miksturę, która na stałe zwiększa szczęście i odporność na truciznę i chyba jeszcze jakiś typ obrażeń, a można to dość szybko nabić tak, że te obrażenia działają na postać lecząco ;p ). W każdym razie dzięki temu udało mi się przebrnąć przez ostateczną walkę (nie wiem czy podczas gry coś skopałem, ale miałem wrażenie, że bez względu na to wykreowana przeze mnie postać "robiła dobre uczynki", to na koniec usłyszałem coś w stylu, że jest ten niedobry).
Kojarzy z Was tę grę?
Z jednej strony to gra, na którą można psioczyć za to, że jest niedorobiona, zbyt losowa i ma kiepskie zakończenie, a z drugiej uwielbiać za klimat.
Miejscem akcji jest XVI wieczna Barcelona, ale nie taka zwyczajna, ale przesiąknięta magią (została uwolniona pareset lat temu podczas wypraw krzyżowych), którą stara się okiełznać inkwizycja. Nasza postać jest opętana przez magicznego ducha (Devę?), dzięki czemu gracz może rzucać czary (boskie, żywiołów lub chyba natury). Mechanika rozwoju postaci jest oparta o S.P.E.C.I.A.L. znany z serii Fallout). Podczas przemierzania uliczek Barcelony można spotkać m. in. Da Vinciego, Galieusza, Corteza z mechaniczną ręką, Szekspira, Machiavelliego. Pod koniec gry znajdzie się Starzec z Gór i nieumarła Joanna D'Arc. Nostradamus też się znajdzie.
Mniej więcej 1/3 gry to eksploracja i gadanina uzupełniona walką, kolejne 1/3 gry proporcje między interakcją z NPC i walką się wyrównują, a końcówka gry to bezmyślna sieczka.
Gra daje spore możliwości dla powergejmerów lubiących grindowanie (relatywnie szybko można znaleźć miejsce/miksturę, która na stałe zwiększa szczęście i odporność na truciznę i chyba jeszcze jakiś typ obrażeń, a można to dość szybko nabić tak, że te obrażenia działają na postać lecząco ;p ). W każdym razie dzięki temu udało mi się przebrnąć przez ostateczną walkę (nie wiem czy podczas gry coś skopałem, ale miałem wrażenie, że bez względu na to wykreowana przeze mnie postać "robiła dobre uczynki", to na koniec usłyszałem coś w stylu, że jest ten niedobry).
Kojarzy z Was tę grę?
-
- Posty: 54
- Rejestracja: śr sty 29, 2020 2:51 pm
Re: Lionheart: Legacy of the Crusader
To chyba tam można była wziąć udział w konkursie picia?
Jeśli tak, to kojarzę
Jeśli tak, to kojarzę
-
- Posty: 259
- Rejestracja: sob paź 31, 2020 7:05 pm
- Kontakt:
Re: Lionheart: Legacy of the Crusader
Konkurs picia kojarzę w ToEE, że był. W Lionhearcie nie bardzo (co nie oznacza, ze go tam nie było, mogę tego nie pamiętać, bo grałem w Lionhearta 15 lat temu)
-
- Posty: 54
- Rejestracja: śr sty 29, 2020 2:51 pm
Re: Lionheart: Legacy of the Crusader
Gra jest dobra, wymagająca, w miarę dynamiczna. I oczywiście zaletą jest staroszkolność - rzut izometryczny a la BG. Oprawa graficzna i dźwiękowa typowe dla tamtej epoki, ani na plus ani na minus. Początek gry to cud miód istota dobrego RPG: różnorakie zadania, nieliniowość, frakcje do wyboru. Ale... gdzieś tak od połowy (może nawet nieco wcześniej) gra zmienia się w diablowatą rabankę. Tak jakby to były dwie gry zlepione za sobą. Twórcom skończyły się pieniądze, albo skończył się budżet...
Ogólnie jednak warto sprawdzić jeśli ktoś lubił BG czy IWD.
Ogólnie jednak warto sprawdzić jeśli ktoś lubił BG czy IWD.
-
- Posty: 259
- Rejestracja: sob paź 31, 2020 7:05 pm
- Kontakt:
Re: Lionheart: Legacy of the Crusader
Kojarzę, że w 2003 Interplay, pod który podlegało Black Isle Stusios, zbankrutował i pozwalniał ludzi. Sporo członków ekipy z BIS poszło do Obsidian Entertainment, a do kosza poszły BG3 i Fallout 3.
Możliwe, że wypuścili niedokończoną grę, bo liczyli, że zastrzyk gotówki uchroni firmę przed plajtą.
Możliwe, że wypuścili niedokończoną grę, bo liczyli, że zastrzyk gotówki uchroni firmę przed plajtą.
Re: Lionheart: Legacy of the Crusader
Przeciętna gra jeśli mowa i systemie walki.
Naprawdę świetna jeżeli chodzi o świat, dialogi, fabułę.
Naprawdę świetna jeżeli chodzi o świat, dialogi, fabułę.
Re: Lionheart: Legacy of the Crusader
Mówcie co chcecie, ale atmosfera Barcelony genialna. To w sumie ciekawa odmiana po tych wszystkich wycieczkach po FR.
-
- Posty: 259
- Rejestracja: sob paź 31, 2020 7:05 pm
- Kontakt:
Re: Lionheart: Legacy of the Crusader
@Fulko
Mechanika gry sama w sobie nie była zła. Problemem było to, że gra była niedopracowana i niezbalansowana.
Mi podobało się to, że można było uzyskać specjalne bonusy (premie) za wykonywane (niektóre) zadania.
Za to na minus przegięta losowość przy wypadających skarbach - z szeregowego goblina mógł wypaść zarówno zwykły sztylet, jak i dość potężny magiczny miecz.
Chybionym pomysłem było dawanie doświadczenia za przekradanie się obok potworów - bez pokonywania przeciwników nie dało się skompletować sensownego ekipunku.
@elandir
Barcelona jak Barcelona, ale mi szczególnie spodobała się alternatywna historia Europy zmienionej przez magię.
Mechanika gry sama w sobie nie była zła. Problemem było to, że gra była niedopracowana i niezbalansowana.
Mi podobało się to, że można było uzyskać specjalne bonusy (premie) za wykonywane (niektóre) zadania.
Za to na minus przegięta losowość przy wypadających skarbach - z szeregowego goblina mógł wypaść zarówno zwykły sztylet, jak i dość potężny magiczny miecz.
Chybionym pomysłem było dawanie doświadczenia za przekradanie się obok potworów - bez pokonywania przeciwników nie dało się skompletować sensownego ekipunku.
@elandir
Barcelona jak Barcelona, ale mi szczególnie spodobała się alternatywna historia Europy zmienionej przez magię.