Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Inne pogaduszki
Awatar użytkownika
Sylfil
Posty: 109
Rejestracja: czw sty 02, 2020 3:39 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Sylfil » czw sie 27, 2020 1:09 am

a my w tamtym roku na zajęciach mieliśmy Main Kampf - jest u nas dostępne w bibliotece uniwersyteckiej, ale kompletnie ta książka na mnie nie wpłynęla - czyta sie ją przez pryzmat historii właśnie, i te rzeczy o których pisał Hitler są już nieaktualne, wiec myślę, ze dla zwykłego człowieka ta ksiązka nie jest zagrożeniem, no a dla narodowców - nie wiem - czasem niektorzy potrafią wypaczyć coś bardziej neutralnego niż poglądy Hitlera...
Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę, musisz być w ciągłym ruchu

Awatar użytkownika
Pudliszki
Posty: 163
Rejestracja: śr sty 01, 2020 10:12 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Pudliszki » czw sie 27, 2020 1:22 am

na kogoś dorosłego i w miarę rozsądnego to ta ksiązka napewno nie wpłynie. Ale zapewne przeczyta ją wieli nastolatków którzy bardziej bezkrytycznie podchodzą do tego co im się przedstawia. Wiadomo brak czy obecność tej książki nie wpłynie znacząco na liczebność skinów ale ja bym im po prostu wolał utrudniać życie jak się da a nie podsuwać pod nos książkę ich wielkiego mistrza... Jak mówię jeśli ktoś musi albo chce to moze tak jak Sarita wyporzyczyć sobie z biblioteki. A poza tym jeszcze sie dowiedziałem, że ta oficyna wydawnicza to poprostu jacyś oblesni i pazerni na kasę ludzie. Pomijając już kontrowersyjną przedmowę i jej autora to przeczytałem, że mają w serii zamiar wydać tak fascynujące dzieła jak biblia szatana i czerwona książeczka Mao. Widać maja zamiar wydawać samych degeneratów z widokiem na duża kasę i rozgłos.
It is never too late to be what you might have been

Awatar użytkownika
Gor
Posty: 163
Rejestracja: czw sty 02, 2020 10:14 am

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Gor » czw sie 27, 2020 2:18 am

A poza tym jeszcze sie dowiedziałem, że ta oficyna wydawnicza to poprostu jacyś oblesni i pazerni na kasę ludzie. Pomijając już kontrowersyjną przedmowę i jej autora to przeczytałem, że mają w serii zamiar wydać tak fascynujące dzieła jak biblia szatana i czerwona książeczka Mao. Widać maja zamiar wydawać samych degeneratów z widokiem na duża kasę i rozgłos. Ysz
Gold has no caste

Awatar użytkownika
Onirke
Posty: 140
Rejestracja: czw sty 02, 2020 3:39 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Onirke » czw sie 27, 2020 3:55 am

Ta oficyna- widac, że nie maja czego wydawać, wiec wydaja skandalizujace ksiązki (o plytkiej i pustej tresci). Skandal jest w gruncie rzeczy najlepszą machina promocyjną. Co do Mein Kampf- ksiązka nie powinna byc ogólodostępna, ale nie zakazana. Zakazany owoc najlepiej smakuje i zakaz tylko przysłużyłby sie popularności... Ksiażka moze sporo namieszać w głowach tym, ktorzy nie umieją czytac ze zrozumeniem (a takich u nas w kraju sporo) i maja duze i poważne ciagoty narodowościowe (takich też sporo)
Nie licz dni, spraw by dni się liczyły

Awatar użytkownika
Veldrin
Posty: 178
Rejestracja: śr sty 01, 2020 3:39 am

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Veldrin » czw sie 27, 2020 7:10 am

A ja mam jutro "kartkóweczkę" z histori - 60 stronek... od zimnej wojny poprzez konflikry zbronje (Kuba, Wietnam, Afganistan itd....), upadek ZSRR do zjednoczenia Niemiec. Hm... i na "powtórzenie" (czytaj: nauczenie się) tego dzisiejsze popołudnie, wieczór i noc... Nie brzmi ciekawie, ale co tam. W końcu nie zdaję historii na maturze... ha!
Dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota. Choć nie jestem pewien, co do wszechświata

Awatar użytkownika
Havelock
Posty: 138
Rejestracja: śr sty 01, 2020 1:39 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Havelock » czw sie 27, 2020 7:51 am

A ja mam takie pytanie - dlaczego w/g Was Hitlerowi i armii III Rzeszy tak latwo udalo sie zmiesc Rosjan w '41 ?? Czy aby na pewno bylo to zasluga doskonalej taktyki i wyszkolenia wojskowego , sprzetu etc. ?? Czy nastapilo cos niespodziewanego ?? Szczerze rzecz biorac przemawia do mnie sugestia W.Suworowa (w ksiazce pt. "Dzien M") ktora brzmi ze Hitler wyprzedzil uncle'a Joe o tydzien z rozpoczeciem wojny i gdy wujaszek dopiero przerzucal wojska i zaopatrzenie na granice z Rzesza , Hitler uderzyl przez co tak latwo udalo mu sie pokonac nie przygotowanych Rosjan. Inna sprawa oczywiscie jest debilna postawa Stalina ktory to kochany wodz kazal strzelac do wycofujacych sie odzialow przez co te bardzo czesto dostawaly sie w "kotly" ...rowniez czystka kadry oficerskiej przeprowadzona przez Generalissimussa przyczynila sie do tego walnie. A co Wy o tym sadzicie??
Śpiewaj jakby nikt nie słuchał. Kochaj jakby nikt nigdy Cię nie zranił. Tańcz jakby nikt nie patrzył. I żyj tak jakby to było niebo na ziemi

Awatar użytkownika
Poison Ivy
Posty: 153
Rejestracja: sob sty 04, 2020 8:49 am

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Poison Ivy » czw sie 27, 2020 9:26 am

Bo zadarli z moim dziadkiem a to był błąd, kilku Niemców przypłaciło to życiem. Mój dziadek służył w wojskach powietrzno desantowych.
You've gotta dance like there's nobody watching,
Love like you'll never be hurt,
Sing like there's nobody listening,
And live like it's heaven on earth.

Awatar użytkownika
Dopamine Addicted
Posty: 144
Rejestracja: śr sty 01, 2020 11:35 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Dopamine Addicted » czw sie 27, 2020 9:56 am

Muśle, że to tego bardzo przyczyniło, śie to, że to Stalin Chcial zaatakować Niency i snuł plany wojny inwazyjnej, nie obronnej....kurcze leży mi ten okres. musz zrobic powtorke z wojny!
I have not failed. I've just found 10,000 ways that won't work

Awatar użytkownika
Machcio
Posty: 149
Rejestracja: śr sty 01, 2020 1:22 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Machcio » czw sie 27, 2020 11:10 am

Tak sobie myślę, że dawno już nie napisałem na forum żadnego sensownego posta... czas nadrobić zaległości. Chciałem powrócić do kwestii ataku Hitlera na ZSRR. I od razu musze zaznaczyć, że książki Suworowa stanowią (niestety, bo wielu je czyta jako książki historyczne, a nie sci-fi) taką samą prawdę historyczną, jak próby udowodnienia (podczas II WŚ), że Kraków to prastare germańskie miasto (co miało tłumaczyć jego nie zniszczenie). Bo przecież twierdzenie że Hitler wyprzedził Stalina o jeden dzień nie ma raczej żadnych przesłanek racjonalnych (według mnie oczywiście – tu otwieramy pole do dyskusji). Stalin uprzedził Hitlera, ale o rok, może o dwa – na pewno nie o dzień czy miesiąc. Spójrzmy na sprawę szerzej – wojna pomiędzy ZSRR i Rzeszą byłaby raczej nieunikniona. Nie sądzę aby obok siebie przez dłuższy czas mogły istnieć dwa imperia, których gospodarki i ideologie są nastawione na wojnę (z jednej strony mamy ideologie wyższości rasy, z drugiej ogólnoświatową rewolucje proletariacką). Oba państwa przygotowywały się do wojny – i przecież wiadomym było że przeciwnikiem nie będzie ani Polska, ani Francja, ani nawet Anglia. Zresztą Hitler zawsze mówił, że jego największym wrogiem jest komunizm. Ich sojusz był więc koniecznością chwili. Oba państwa zdawały sobie świadomość, że ta owo starcie musi nadejść prędzej czy później. Hitler potrzebował surowców, przede wszystkim ropy. A tej było pod dostatkiem na bliskim wschodzie (tu zawiódł plan uderzenia przez Afrykę) i w okolicach morza kaspijskiego. Co więcej, gdyby wojskom niemieckim udało się tam dotrzeć, istniało duże prawdopodobieństwo włączenia się do wojny (po stronie państw „osi” oczywiście) Turcji. W jakim więc stanie były armie obu państw w roku 1941? Hitler dysponował najlepszą armią w całej Europie. Jego żołnierze mieli doświadczenie zdobyte w Polsce, Norwegii, Francji, na Bałkanach. Armia była świetnie wyszkolona i miała doskonałe morale. Lotnictwo, pomimo klęski w Bitwie o Anglie, zachowało zdolności operacyjne. Łączność i sztaby funkcjonowały doskonale. Marynarka była potężna, choć ustępowała marynarkom Wielkiej Brytanii i USA (ale USA jeszcze wtedy nie walczyły).Czołgi... no, tu już za wesoło to nie było, ale mimo wszystko ten sprzęt sprawdził się już na niejednym polu bitwy. A co mamy z drugiej strony? Mamy ogromna liczbowo armie, którą jednakże nie miał kto dowodzić (np. Rokossowskiego dopiero po czerwcu ‘41 w trybie awaryjnym wyciągnięto z łagru, jak wielu innych zresztą). Mamy czołgi które się psują, i samoloty do których brak części zamiennych. Całkowicie kulało zaopatrzenie, brak było amunicji, paliwa, nie mówiąc już o ubraniach czy butach. Zresztą, owa wspaniałą armia doskonale pokazała co potrafi - w wojnie z Finlandią... Jak widać, Rosjanie byli zupełnie nieprzygotowani do wojny. Przypomnijmy poza tym, że aż do zimy ’41 nie bardzo było wiadomo czy Japonia zaatakuje USA czy ZSRR, wiec cześć Armii Czerwonej musiała stacjonować na Dalekim Wschodzie. A to właśnie te oddziały ściągnięto potem pod Moskwę. I wreszcie koronny argument. W archiwach zachowały się plany niemieckiego ataku na ZSRR, z najdrobniejszymi szczegółami (no cóż, od czasu Moltkego sztab niemiecki uchodził za wzór dla innych armii). Natomiast nikt do tej pory nigdzie nie odnalazł takich planów odnośnie Armii Czerwonej... Nigdy takie nie istniały. Po prostu, nie miał ich kto przygotować (patrz: czystka 1937). Hitler także nie był w pełni przygotowany do wojny. Dla niego atak to była konieczność – wspomniałem już o ropie? Natomiast zupełnie inną kwestią było to, co stało się już po ataku. Druzgocące straty AC w ludziach, sprzęcie i terytorium (i to ma być ta armia doskonale przygotowana do ataku, tak?), a potem zupełnie zmarnowana szansa na realne wygranie wojny – przecież np. Ukraińcy witali niemców jak wyzwolicieli. Tak samo wyglądali ich gruzimi, azerowie i reszta narodów kaukaskich. No ale pogardzanie podbitymi narodami europy wschodniej i ich fizyczna eksterminacja było wpisane w istotę nazizmu... Inna sprawą jest to, że gdyby nie przewrót w Jugosławi, atak rozpocząłby się wcześniej. Może wtedy Moskwa jednak by padła? A zdobycie stolicy to już dużo. Proniemiecki rząd, zawieszenie broni, odezwa do ludności kraju o końcu stalinowskiego terroru.... Ale to już gdybanie. Tak więc Hitler wyprzedził Stalina. Ale na pewno nie o jeden dzień.
Jeśli idziesz przez piekło, nie zatrzymuj się

Awatar użytkownika
Sledzik
Posty: 134
Rejestracja: czw sty 02, 2020 3:56 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Sledzik » czw sie 27, 2020 12:44 pm

To, że armia czerwona była rozstawiona w okolicach granicznych,na pewno o czymś świadczy wcale nie musiało oznaczać przygotowań do ataku, mogło raczej być próbą obrony. Z pewnoscia ZSRR spodziewało sie że kiedyś albo jedna, albo druga strona będzie musiała podjac jakieś działania, więc mogło gromadzic armie w celu obrony lub ataku. Oba rozwiązania wydaja sieracjonalne, choc przy jakości wojsk radzieckich nie mogło to wrózyc niczego dobrego. Ale o tym juz powiedział doom. Co do wojny z Finlandią. Spotkałem sie z opinią, że była ona sukcesem, bo tylko (chyba ) wtedy przełamano linię umocnień budowana w czasie pokoju- linię Mannerheima, dokonano tego dzieki przewadze i kumulacji artylerii.Racja ale jest też druga stonna medalu- na pólnoc od Ładogi finowie urządzili rosjanom piekło... Na umocnieniach straty też małe nie były. Tutaj sie ujawniła cecha Armii Czerwonej, która również wpłynęła na klęskę w '41- brak dobrych kadr i porządnego wyszkolenia powodował całkowitą nieużytecznośc w wojnie manewrowej (czy choćby przy jakichkolwiek manewrach poza atakiem na wprost- próby obejścia linii Mannerheima po zamarzniętej zatoce Fińskiej i jez. Ladoga kończyły sie kleskami). Zgodzę sie też z tym, że dla hitlera wojna była koniecznoscią. AC ponioskla straty zewzględów techniczych, jak również tego ,ze była ptrzygotowana tylko do ataku. Nawet w czasie poczatkowych klęsk jedyny rozkaz brzmiał: kontratakować. A armia usposobiona ofensywnie jest kiepska w defensywie. Co do zdobycia moskwy- było to możliwe, gdyby japoński sojusznik przeprowadzil dywersję na dal. wsch- prawdopodobnie nie sciagnietoby posilków i Wermacht zdobyłby Moskwe. Poźniej wedle rozkazów zniszczonoby ją, a z rzadnymi rzadami by sie nie bawiono. w końcu to wschód by ta "przestrzenia życiową" i rosjanie nie mogliby liczyń na jakiekolwiek humanitarne potraktowanie- byli w końcu przeszkodą dla kolonizatorów... Na razie to tyle Przepraszam za literówki.
Statek stojący w porcie jest bezpieczny, ale nie po to buduje się statki, by stały w portach

Awatar użytkownika
Onirke
Posty: 140
Rejestracja: czw sty 02, 2020 3:39 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Onirke » czw sie 27, 2020 1:39 pm

I RP miała kolonie! http://upload.wikimedia.org/wikipedia/c ... zeczpospol ita.png Malo znanym a bardzo ciekawym skutkiem najazdu Szwedow na Polske w 1655 roku bylo zarzucenie realizacji planow kolonizacji tzw. "Morz Poludniowych". Inicjatorem jego byl lennik Krola Polski, Ksiaze Kurlandzki Jakub ( aka Jacob aka James ) Kettler. Za Wladyslawa IV uzyskal on w swym malutkim niemieckojezycznym ksiestwie znaczna autonomie, ktora swietnie sporzytkowal. Podczas gdy wielka Rzeczpospolita nie byla w stanie wystawic chocby kilkunastu okretow stalej floty wojennej,Kettler posiadal jedna z najwiekszych flot owczesnej floty, ktora np brala udzial w wojnie domowej w Anglii wspierajac krola Karola I, ktorego ksiaze byl "chrzesniakiem". Prawdopodobnie od niego tez uzyskal wyspe Tobago ( kolonizacja wyspy przez Kurlandczykow datowana jest miedzy 1638 a 1652 [!] ), potem sam zalozyl mala kolonie u wybrzezy dzisiejszej Gambii. Jedna z osad na Tobago, na czesc krola Jana Kazimierza, nazwana zostala Casimirstown ( ...burg? ) Do dzis w tych miejscach zachowaly sie kurlandzkie forty. Tobago okalaja takze "Courland Bay" ( Zatoka Kurlandzka) i "Great Kurland Bay" ( Wielka... ) zas na samej wyspie kurlandzkim jest takze zwany... styl meblarki i willowy! Wracajac jednak do planow... W pierwszej kolejnosci Kettler planowal odkupic od Hiszpanow Trynidad, ktory razem z Tobago utworzylby "Nowa Kurlandie". Drugim celem byla wielka wspolna polsko-kurlandzka wyprawa kolonizacyjna pod egida papieza. Ziemie bardziej na poludniu mialy stac sie wlasnoscia Rzeczypospolitej, te na polnocy mial przejac papiez ( nie pamietam by bylo na odwrot ). Papiez takze przygotowal juz pieniazki, a Kettler mial odpowiednia flote. Ale Szwedzi tak planami tymi pieknymi zachwyceni nie byli i oczywscie musieli akurat sobie na Polske najechac, Kettler dostal sie do niewoli, a kolonie na Tobago i Gambii zajeli Holendrzy, wykorzystujac brak wsparcia dla kolonistow z ojczyzny. Tekst z www.historycy.org.pl Ciekawych rzeczy można sie dowiedzieć szperajac po stronach historycznych
Nie licz dni, spraw by dni się liczyły

Awatar użytkownika
Raciel
Posty: 161
Rejestracja: sob sty 04, 2020 8:32 am

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Raciel » czw sie 27, 2020 2:24 pm

akurat ci królowie znajdują sie na mojej liście najwiekszych niedojdów w dziejach Polski (obok m.in Wettinów) Ale z tym trzebaby sie pzenieśc do tematu o historii.
Damnant, quod non intellĕgunt

Awatar użytkownika
Eredin
Posty: 207
Rejestracja: czw sty 02, 2020 10:10 am

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Eredin » czw sie 27, 2020 2:38 pm

Mógłbyś rozwinąć? Chętnie na ten temat podyskutuje, bo zdanie mam całkowicie odmienne.
There are only two ways to live your life. One is as though nothing is a miracle. The other is as though everything is a miracle

Awatar użytkownika
Sledzik
Posty: 134
Rejestracja: czw sty 02, 2020 3:56 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Sledzik » czw sie 27, 2020 4:23 pm

Ludwik Węgierski- działał dla dobra Węgier, Polska była dla niego wladztwem drugorzednym. Odłączył od kraju Ruś Czerwoną, która na mocy umów powinna zostać przy Koronie, oraz rozpoczął zgubną praktykę wydawania przywilejów, czego skutki były opłakane. Przywileje mógł wydać, ale w Koszycach za bardzo sie rozpędził z tym niewydawaniem nowych podatków bez zgody szlachty. To nie było społeczestwo obywatelskie, każdego obchodzio tylko własne dobro i na podatki król nie miał raczej co liczyć. Na Węgrzech zasłuzył na przydomek Ludwika Wielkiego, natomiast w Polsce nie doprowadził do niczego dobrego. Jagiełło- głownie za niewykorzystane zwycięztwo Grunwaldzkie. Woję można było wygrać spokojnie, opanowując Malbork, możliwości ku temu były. Wojna zakończyła sie klęską, mimo wygranych bitew. Jagiellończyk podobnie- dał krzyżakom kopniaka, ale był on za slaby, poza tym olał sobie sprawy wschodnie co doprowadziło do wzrostu potęgi Moskwy. Dodatkowo ci dwaqj Jagiellonowie nie dbali o połaczenie Polski i Wielkiego ksiestwa w jeden organizm (co byłoby nie do końca korzysne dla Korony, ale korzystne dla Księstwa). To narazie tyle
Statek stojący w porcie jest bezpieczny, ale nie po to buduje się statki, by stały w portach

Awatar użytkownika
Leriel
Posty: 127
Rejestracja: śr sty 01, 2020 10:12 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Leriel » czw sie 27, 2020 4:45 pm

Ludwik chcial przede wszystkim dobra swojej corki- tylko to sie dla niego liczylo,,, :/
Istnieją dwa sposoby na łatwe prześliźnięcie się przez życie: wierzyć we wszystko lub wątpić we wszystko. Oba chronią nas przed samodzielnym myśleniem

Awatar użytkownika
Rincewind1
Posty: 150
Rejestracja: sob sty 04, 2020 9:55 am

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Rincewind1 » czw sie 27, 2020 5:04 pm

Zgadza sie Ludwik prowadził polityke dynastyczną, choć wcale nie niekorzystną dla swojego kraju (Węgier). Inne władztwa były zepchnięte na dalszy plan.
Aquĭla non captat muscas

Awatar użytkownika
Eredin
Posty: 207
Rejestracja: czw sty 02, 2020 10:10 am

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Eredin » czw sie 27, 2020 5:51 pm

Ocena działalności królów na podstawie kilku wyrwanych z kontekstu faktów jest niemożliwa do dokonania. A jeśli już zdecydujemy się takiej oceny dokonać, jest to zwykle ocena niesprawiedliwa, czasem krzywdząca, a czasem gloryfikująca. Trzeba poznać epokę, zrozumieć intencja władców, które stały za ich decyzjami. Dopiero wtedy możliwa jest rzeczowa dyskusja o nich samych. Wymienmy czterech królów w XIV i XV wieku: Kazimierza Wielkiego, Ludwika Węgierskiego, Władysława Jagiełłę i Kazimierza Jagiellończyka.

Jakkolwiek wszyscy oni są warci wzmianki i szacunku, najbardziej cenię Jagiellończyka, tuż za nim ustawiając w szeregu jego imiennika o przydomku Wielki. A teraz przyszło mi bronić pierwszego z nich (osobiście uważam go za największego króla Polski). Ale zanim do tego przejdę, przyjrzyjmy się czasom tych królów. Wieki XIV i XV to bez wątpienia czasy Europy Środkowej. Czechy przeżywały swój rozkwit pod dynastią Luksemburską. Do dziś spacerując po ulicach Pragi możemy oglądać pamiątki po tamtej epoce. Węgry były krajem wielkim i bogatym, panującym także nad Wołoszczyzną, Bośnią, Dalmacją. I wreszcie Polska, kraj który ledwie na początku wieku XIV został wyciągnięty z niebytu rozbicia dzielnicowego, a pod rządami króla Kazimierza Wielkiego kwitnie gospodarczo. Skarb pastwa jest tak pełny, można budować zamki i organizować wielkie zjazdy królów. Tych ostatnich olśniewa nie tylko bogactwo dworu, ale nawet siedziby mieszczan krakowskich. I oto król Kazimierz podnosi Polskę do rangi liczącego się Państwa europejskiego, paktując jak równy z równym z cesarzami, królami i papieżami. Rozwija się handel i rzemiosło, Polska produkuje już nie tylko tradycyjne towary, jak wosk, skóry, miód, ale także broń, sukno czy inne wyroby rzemieślnicze. W końcu w roku 1364 powstaje Akademia Krakowska. Wiek XV przynosi utrzymanie korzystnej koniunktury handlowej, rozwój nowych szlaków (handel czarnomorski), niebywały rozkwit miast, otoczonych teraz potężnymi fortyfikacjami, z względnie duża autonomią samorządów. Także konflikt ze szlachta, w którym powoli ta ostatnia zaczyna być czynnikiem dominującym, wymagając na kolejnych władcach nowe przywileje. Jednakże system polityczny funkcjonuje stabilnie, a królowie są faktycznymi władcami państwa.

Wiek XV to także wielkie konfrontacje militarne, z których przeważnie wychodzimy jako zwycięzcy (wojna trzynastoletnia), choć czasem wygranych bitew nie potrafimy wykorzystać (Grunwald). Ekspansja Litwy na ziemie rusko-tatarskie została zakończona klęską pod Worsklą, przekreślającą dalsze podboje. Oprócz władców mamy cały poczet wybitnych osobistości, takich jak kardynał Oleśnicki (taki polski Richelieu, choć nie zawsze w dobrym tego słowa znaczeniu), Dunin, Ostroróg, Kallimach, Świnka, Trąba, Jan z Tęczyna, czy wreszcie Jan Długosz. Odnowiona Akademia Krakowska przeżywa swoje najlepsze czasy – warto wymienić nazwisko choćby Pawła Włodkowica, choć było wielu innych wybitnych jej przedstawicieli. W bogatych miastach czy na magnackich dworach powstają późnogotyckie dzieła sztuki i monumentalne budowle (patrz: Wit Stwosz). Czasy, w których Jagiellonowie są najpotężniejszą z europejskich dynastii, panując w Polsce, na Litwie, Czechach i Węgrzech, mając jako lenna państwo Zakonu Krzyżackiego, Mołdawie i Wołoszczyzne. Czy można panujących wtedy królów uznać za niedojdów? Spójrzmy jak przedstawiała się sytuacja w Europy Zachodniej... Francja i Anglia wyrzynały się nawzajem w trwającej sto lat wojnie. Po jej zakończeniu Anglikom dalej było mało i zafundowali sobie wojnę Dwóch Róż. We Francji z kolei panowała anarchia i zamęt. Niemcy były rozdrobnione a władza cesarza coraz bardziej iluzoryczna. Cesarstwo Bizantyjskie ostatecznie legło pod ciosami tureckiej inwazji, a podzielona i skłócona Europa nie była w stanie udzielić jakiejkolwiek sensownej pomocy. Ludność była dziesiątkowana przez kolejne fale Czarnej Śmierci...

U nas w roku 1370 umiera Kazimierz Wielki, ostatni władca z dynastii Piastów. Na tron powołany zostaje Ludwik Węgierski. Jest on w swoim kraju zwany Wielkim, a okres jego rządów uznawany za jeden z najpomyślniejszych w historii tego kraju. W Polsce regentką zostaje jego matka, Elżbieta Łokietkówna. Kontynuuje ona politykę gospodarczą Kazimierza Wielkiego, wspierając miasta, handel i rzemiosło. Ludwik nie ma jednak synów, stąd aby zapewnić tron dla swych córek i tym ciągłość panowania dynastii andegaweńskiej, wydaje przywilej Koszycki, pierwszy przywilej dla szlachty. Potem czeka nas jeszcze jedna zmiana dynastii panującej, także przeprowadzona w miarę spokojny sposób. Zresztą, ja się osobiście dziwię, że Polska wówczas się nie rozpadła. Zważywszy na to co było po Bolesławie Chrobrym, na rozbicie dzielnicowe, na późniejsze wolne elekcje – to co się działo w latach 1370-1386 trzeba oceniać w kategoriach pozytywnych. Ocena Władysława Jegiełły jest już niejednolita: z jednej strony stworzył on potężną dynastie, za jego rządów kwitł Kraków, odsunięte zostało zagrożenie ze strony Zakonu Krzyżackiego i Zakonu Kawalerów Mieczowych. Wprowadzono nowe podatki, niwelując niekorzystny wpływ przywileju koszyckiego. Z drugiej strony, pod koniec panowania król skapitulował przed szlachtą, wydając kilka przywilejów. Za cenę tych ustępstw zdobył tron na swoich synów. No i bitwa pod Grunwaldem. Ileż to atramentu wylano na dyskusje, czy wojska mogły wcześniej ruszyć na Malbork, czy tez nie... Sprawy tej chyba ostatecznie rozstrzygnąć się nie da, jedynie Jagiełło wie, jakie powody wstrzymywały pochód wojsk.

Gdy w 1444 roku ginie Władysław Warneńczyk, na tron Polski zostaje obrany Kazimierz Jagiellończyk. Od 10 lat sprawuje on już władze w Wielkim Księstwie Litewskim, i właśnie te młodzieńcze lata zahartowały jego charakter, przyczyniły się do tego, iż małe książątko zmieniło się w prawdziwego władcę. Teraz to polska szlachta i magnateria, na czele z wszechwładnym Oleśnickim, zabiegają o to, aby wstąpił on na tron. Ale Kazimierz nie śpieszy się, stawia swoje warunki, negocjuje. Co ciekawe, jest to chyba jeden jedyny władca w dziejach Polski, który nie przybiegł grzecznie jak pudelek, zgadzając się na wszystkie warunki. W końcu, po trzech latach przybywa wreszcie do Krakowa i zostaje koronowany na króla Polski. Pierwsze lata jego rządów to rozprawienie się z opozycją możnowładców i rady królewskiej, a przede wszystkim z Oleśnickim. I ta kampania zakończona zostaje całkowitym sukcesem, król zdobywa całkowity wpływ na wydarzenia w kraju. Dokonuje tego poprzez sprzymierzenie się z rycerstwem, jednakże nie można mówić o uszczupleniu władzy monarszej. Oleśnicki reprezentował duchowieństwo i władze papieską, wobec czego na dość długi okres czasu stan ten został pozbawiony decydującego wpływu na politykę kraju (a tak bywało w przeszłości). Na dodatek Kazimierz był na tyle silny, że wymógł na papieżu Mikołaju V przekazanie mu inwestytury – od tej pory to król Polski mianował biskupów (oczywiście osadzał na te stanowiska ludzi oddanych sobie). Nie trzeba chyba wspominać jaki wpływ wywarło to na władzę królewską – Kościół przestał już prowadzić swoją własną politykę, częstą niezgodną z interesem państwa (jak to bywało wcześniej, na przykład za czasów Oleśnickiego i Jagiełły), a stał się czynnikiem spajającym państwo i wzmacniającym władzę monarszą. Po rozbiciu opozycji możnowładców oraz zapewnieniu sobie inwestytury, Kazimierz jeszcze bardziej wzmocnił władzę królewską poprzez odmowę ustanowienia w Wielkim Księstwie osobnego księcia (jednego z jego synów). Sam zachował pełnie władzy, tak w Koronie jak i na Litwie. Wojna Trzynastoletnia, zapoczątkowana przez nieszczęście zwane bitwą pod Chojnicami i przywilejami Cerkwicko-Nieszawskimi. Bitwa i tak została przegrana, a król od tej pory korzystał jedynie z wojsk zaciężnych. Jest to nowość: chyba żaden poprzedni król nie miał tak „zawodowej armii”. I kolejne novum: była to pierwsza wojna toczona przez Polskę także na morzu! I co ciekawe, flota kaperska (walcząca po stronie polskiej) rozbiła... flotę Duńską, sprzymierzoną z zakonem. Wojna trwa przez kolejne lata, pochłaniając coraz więcej pieniędzy. W końcu jednak udaje się zawrzeć korzystny pokój, Polska wreszcie w pełni wykorzystuje wygrana wojnę. Pomorze wraca do Polski, przyłączona zostaje Warmia wraz z Malborkiem, resztki Zakonu stają się polskim lennem a tamtejsza organizacja kościelna podporządkowana zostaje arcybiskupstwu w Gnieźnie. Czy można było dalej prowadzić wojnę, aż do likwidacji państwa zakonnego? Myślę, ze nie. Zakon miał protektorat cesarza – próba jego likwidacji mogłaby sprowadzić na kraj rycerstwo niemieckie, a Polska, wyczerpana już przecież przeciągającą się wojną, nie była przygotowana na jego odparcie. Na dalszą wojnę nie było już po prostu pieniędzy. Po wtóre, pokój był dla Polski naprawdę korzystny, i otwierał drogę do późniejszego (w bardziej sprzyjających warunkach) ostatecznego rozprawienia się z zakonem (który już ostatecznie został wyeliminowany jako zagrożenie). Za to co zrobił (a raczej czego nie zrobił) Zygmunt Stary trudno winić Jagiellończyka. Przywilej Cerkwicko-Nieszawski to faktyczny błąd króla. I to, że była to sytuacja tuż przed bitwą nie rzutuje na jego ocenę – decyzja błędna i tyle. Jednakże... jak na tak długie panowanie, tylko jeden wydany przywilej to i tak niewiele, byli tacy co panowali znacznie krócej a wydali ich więcej. Zwłaszcza, że król Kazimierz potrafił uzyskać od szlachty to, co chciał. O senacie (rada królewska) już pisałam, że został królowi podporządkowany. Tak więc rządy król piastował sprawnie. Dość niejednoznaczny jest stosunek króla do miast. Z jednej strony korzysta z pomocy finansowej mieszczan, w zamian nadając im przywileje (zwłaszcza miastom Prus Królewskich - patrz: Gdańsk). Manifestuje swoją sympatie do mieszczan, a w jego kancelarii znajdują miejsce zdolni przedstawiciele tego stanu. Z drugiej, w sporze szlachta- miasta staje po stronie szlachty! Najlepszym tego przykładem, jest sprawa Andrzeja Tęczyńskiego. Ten brak zdecydowania spowodował, że rola szlachty powoli rosła. Zresztą, mieszczaństwo polskie – poza miastami pruskimi oraz Krakowem – nie przejawiało ambicji do współudziału w rządach. Niemniej szkoda, że miasta nie zostały wzmocnione, stanowiąc przeciwwagę dla szlachty.

Wiele kontrowersji wzbudza polityka dynastyczna Kazimierza Jagiellończyka. Polityka zagraniczna ściągała jego uwagę, pochłaniała pieniądze i czas – to trzeba przyznać. Bilans na chwilę jego śmierci był jednak wyjątkowo korzystny: Jagiellonowie władali czterema krajami, z których każdy był w rozkwicie. Była to najpotężniejsza dynastia ówczesnej Europy. Nie można mieć za złe tego, że król który dba o interesy swojej dynastii, osadza synów na tronach innych państw – tak robił chyba każdy średniowieczny władca. A przecież wtedy każdy sojusz pieczętowano jakimś małżeństwem. A dzieci Kazimierz miał aż nadto – sześciu synów i siedem córek. Efektem wszystkich tych zabiegów było to, że Polska była otoczona krajami przyjaznymi: Czechy, Węgry, lenny Zakon, lenna Mołdawia. O ochronę do polskiego króla zwróciły się także genuańska Kaffa oraz Nowogród Wielki, jednakże król ich hołdów nie przyjął, nie chcąc wikłać się w wojny. Czy kiedykolwiek układ na naszych granicach był tak samo pomyślny? Nie. Praktycznie jedyni wrogowi byli daleko na wschodzie: Moskwa i tatarzy. Reszta granic była zabezpieczona! Jeszcze raz powtórzę, bo w dyskusjach mało się na to zwraca uwagę: nasze granice nigdy chyba nie były tak bezpieczne. Ot, i tu pojawia się zarzut, że Jagiellończyk nie angażował się odpowiednio w sprawy na wschodzie. A ja odpowiem: to prawda. I bardzo dobrze! Skupił się na granicach zachodniej, północnej i południowej, na ziemiach i krajach znacznie bardziej wartościowych. Nie dał się wciągnąć w długotrwałe wojny na wschodzie, jak to czynili jego następcy. Osadzenie syna na tronie Czech otwierało zresztą drogę do zmiany statusu Śląska. Zresztą, jeszcze raz powtarzam, że musimy myśleć kategoriami ludzi średniowiecza: Śląsk i tak należał do dynastii, więc co za różnica czy będzie przy Polsce czy przy Czechach. I tu i tu są przecież Jagiellonowie.

A wracając do spraw wschodnich: Litwa zaczęła tracić ziemie na rzecz Moskwy dopiero po śmierci Kazimierza... To co się także wiąże z polityką zagraniczną , to dyplomacja. Chyba nigdy dyplomacja polska nie była tak aktywna jak w tamtym okresie: Watykan, Czechy, Węgry, Habsburgowie, Niemcy. Za aktywnością szły sukcesy. Kontynuowane były chlubne tradycje soboru w Konstancji, gdy nasza dyplomacja święciła triumfy w Europie. Jakkolwiek nie udało się Kazimierzowi rozwiązać wszystkich problemów wewnętrznych kraju, jego panowanie oceniam (tak jak zwykle robią to historycy) bardzo pozytywnie. Warto zauważyć, że w późniejszym okresie swojego panowania król cieszył się olbrzymim autorytetem, tak w kraju jak i zagranicą. Nie miał znaczących przeciwników politycznych. Czasem nawet ten okres rządów zwany jest „jednowładctwem” bądź nawet „polskim absolutyzmem”. Drugie określenie jest oczywiście przesadzone, jednak dość dobrze oddaje siłę Kazimierza Jagiellończyka. Szkoda, że nie zdecydował się on wówczas na reformę skarbu i ustabilizowanie podatków – z całą pewnością mógł to zrobić. Pozostawił po sobie kraj rozległy i bogaty, z bezpiecznymi granicami i siecią ogólnoeuropejskich sojuszy.

Warto odnotować jeszcze jedną rzecz, o której niewiele osób wie, bo nie mówi się o tym na kartach szkolnych podręczników. Panuje przeświadczenie, że Kazimierz Jagiellończyk zbudował dzieło, które potem roztrwonili jego synowie. Jednak historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Mianowicie do objęcia tronu po ojcu przygotowywany był jego syn, także Kazimierz. On to uczestniczył w obradach rady królewskiej, on przyglądał się arkanom wielkiej polityki, towarzyszył ojcu w podróżach. W końcu, na okres dwóch lat (król rezydował wówczas na Litwie) został namiestnikiem Polski. W tym krótkim czasie zdołał zjednać sobie mieszkańców miast (popierał mieszczaństwo w rywalizacji ze szlachtą), przyśpieszył rozstrzyganie spraw przez sąd królewski, zdecydowanie poprawił wewnętrzne bezpieczeństwo kraju. Wydawało się, ze będzie on godnym następcą ojca, kontynuując jego wielkie dzieło. Niestety, królewicz zmarł na gruźlicę, co zniweczyło te plany. Był uwielbiamy przez potomnych i sławiony przez kronikarzy. Znając jego sympatie do miast i ich handlu, oraz dążenie do wewnętrznego spokoju (rozbudowa gwardii i armii), kto wie jaką drogą mogła by podążyć monarchia Jagiellonów... Pozostali przy życiu synowie króla Kazimeirza niestety nie potrafili utrzymać i powiększyć tego, co pozostawił po sobie Kazimierz Jagiellończyk, ich ojciec, największy z królów Polski.
There are only two ways to live your life. One is as though nothing is a miracle. The other is as though everything is a miracle

Awatar użytkownika
Hawking
Posty: 271
Rejestracja: śr sty 01, 2020 10:13 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Hawking » czw sie 27, 2020 6:14 pm

Najważniejszym twoim argumentem jest fakt rozszeżenia władztwa jagiellońskiego na spore terytorium, jednak jak slusznie zauważyłeś, nie utrzymała sie ta wladza zbyt długo. Może nieco przesadziłem z niedojdami (emocje, emocje ), ale nie zmienia faktu, ze pierwszych Jagiellonów niezbyt lubię. Mimo to, Twoje argumenty nieco moje mniemanie o Jagiellończyku podwyższyły Rzowój ekonomiczny miast nie był raczje zasługą wladcow, ktorzy raczej mieszczanom szkodzili (przywileje, przywileje). O najstarszym synu króla trochę czytałem i powiem, ze historia potrafi być wyjątkowo zlośliwa. BTW: Jak jesteśmy przy królach, to jestem ciekawy waszej opinii- kto był ostatnim królem Polski?
I have noticed even people who claim everything is predestined, and that we can do nothing to change it, look before they cross the road
Read more at https://www.brainyquote.com/authors/ste ... ing-quotes

Awatar użytkownika
Pudliszki
Posty: 163
Rejestracja: śr sty 01, 2020 10:12 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Pudliszki » czw sie 27, 2020 6:50 pm

Oficjalnie Stanisław August Poniatowski...a tak naprawdę...Jak dla mnie Zygmunt II August, bo po nim nastepily czasy elekcji, wiec to nie byli już prawdziwi krolowie. Polska szlachta nie byŁa dość dorosla do takiej formy demokracji wiadomo, liczył się tylko własny zyski i królem zostawal , ten ktory najwiecej obiecal dla szlachty, a nie dla polski) udowodnili to już na piewrszej elekcji (Henryk Walezy, ktory wolał tron francuski) Potem było troszkę lepiej, ale żaden z tych panów, nie zasugiwał (jak dla mnie) na miano krola polskiego no może poza Janem Kazimierzem i Janem III Sobieskim (ten przynajniej został królem za coś) pozostali, no wiadomo jak było, zaś Poniatowski był zdrajcą, wiec na miano krola nie zasłużył wcale...
It is never too late to be what you might have been

Awatar użytkownika
Machcio
Posty: 149
Rejestracja: śr sty 01, 2020 1:22 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Machcio » czw sie 27, 2020 8:47 pm

Dobrze, że nie mam takiego problemu po prostu nie znam wszystkich królów niewspomniwszy o ich kolejności
Jeśli idziesz przez piekło, nie zatrzymuj się

Awatar użytkownika
Super Girl
Posty: 165
Rejestracja: sob sty 04, 2020 10:13 am

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Super Girl » czw sie 27, 2020 10:36 pm

Nie. Jest to po prostu jeden z wielu argumentów. Jak napisałem, polityka dynastyczna nie była uprawiana sama dla siebie, ale aby utworzyć spójny blok państw, wzajemnie zabiezpieczyć ich granice i stworzyć sieć sojuszy. I to się Jagiellończykowi całkowicie udało - doprowadził do tego, że Jagiellonowie byli najpotężniejszą dynastią w Europie. Pozostałe argumenty to: - złamanie opozycji możnowładczej - podporządkowanie sobie hierarchii kościelnej - znaczny wzrost autorytetu króla w kraju oraz za granicą (sprawa Kaffy) - skuteczna dyplomacja - wygrana wojna trzynastolenia, początki floty, korzystanie z armii zacieżnej - unikanie niepotrzebnych wojen - scalanie ziem Polskich (Kazimierz Jagiellończyk przyłączył do Polski między innymi Ziemie Gostyńską, Rawską, Oświęcim, Sochaczew) - zabezpieczenie granic - wspieranie rozwoju miast - podniesienie rangi dynastii - ukierunkowanie polityki zagranicznej na zachód - wyznaczenie korzystnej sieci szlaków handlowych - stworzenie, poprzez małżeństwa córek, sieci sojuszy z innymi państwami - nadawanie przywilejów klasztorom i parafiom, przez co upowszechnieniu uległa oświata, zaowocowało to podczas "złotego wieku" - kodyfikacja praw na Litwie
Be the change that you wish to see in the world

Awatar użytkownika
Havelock
Posty: 138
Rejestracja: śr sty 01, 2020 1:39 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Havelock » czw sie 27, 2020 11:58 pm

Nie można go winić, że jego synowie i wnukowie pokpili sprawę (np oddanie Czech i Węgier Habsburgom).
Śpiewaj jakby nikt nie słuchał. Kochaj jakby nikt nigdy Cię nie zranił. Tańcz jakby nikt nie patrzył. I żyj tak jakby to było niebo na ziemi

Awatar użytkownika
Iskrena
Posty: 193
Rejestracja: śr sty 01, 2020 10:13 pm

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Iskrena » pt sie 28, 2020 12:16 am

Więc oceń tę postać na chłodno, bez emocji.
Dopamine Addicted

Awatar użytkownika
Alfa
Posty: 138
Rejestracja: śr sty 01, 2020 8:39 am

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Alfa » pt sie 28, 2020 1:16 am

Podaj mi drugiego takiego polskiego króla w XV-XVIII wieku (wcześniej Piastowie panowali w innych warunkach), który panował tak długo i zrobił tak wiele.
Zwycięzcy nigdy się nie poddają. Ci, którzy się poddają, nigdy nie zwyciężają.

Awatar użytkownika
Turin Turambar
Posty: 143
Rejestracja: czw sty 02, 2020 10:14 am

Re: Historia - o czasach przeszłych i zaprzeszłych

Post autor: Turin Turambar » pt sie 28, 2020 2:46 am

Rozwój miast takich jak Toruń, Elbląg, Tczew, Iława czy Gdańsk był zasługą króla - on rozpoczą i wygrał wojnę, on nadał im (zwłaszcza Gdańskowi) liczne przywileje. Chyba nie trzeba mówić jak dostęp do morza wpłynął na rozwój handlu. Poza tym z tego co pamiętam liczne przywileje handlowe i samorządowe dostały między innymi Lublin, Łowicz, Krosno, Urzędów, Kowno, Nowy Sącz, Sieradz, Kalisz, Łuków, Mogielnica, Opole, Szczawnica, Radymno, Opoczno, Oliwa, Równe, Skaryszew, Sędziszów, Lesko, Tuszyn, Pabianice...i tak dalej, i tak dalej.....Nie mówiąc już o tym, że rozwijały się stare miasta, takie jak Kraków, Poznań czy Sandomierz. Poza tym w 1455 król po wielkiej naradzie z przedstawicielami miast wytyczył szlaki handlowe dla kupców zagranicznych przybywających do Polski - oczywiście zostały one wytyczone w ten sposób, aby polskie miasta miały z tego jak największe korzyści. Napisałem, że nastąpiła poprawa bezpieczeństwa na drogach - to także nie mogło pozostać bez wpływu na rozwój handlu.
A Turin Turambar Turun Ambartanen!

ODPOWIEDZ