Chwila, a ten Eragon to skad tu się przyplątał? My tu o książkach rozmawiamy... ;-P A poważniej, Paolini a Brzezińska to dwie różne kategorie wagowe.
Nawet jeśli porównywać wiek w chwili debiutu, to Ania, pisząc Gościniec, robiła o ile pamietam doktorat z historii w Budapeszcie (tematem były bodajże kobiety na polskim tronie), a Paolini miał dopiero naście lat i niewielki, prawie żaden, kontakt z rówieśnikami. I to niestety w Eragonie widać przy opisach czy to stanów uczuciowych bohaterów, czy jakichkolwiek interakcji międzyludzkich. Zaś geografia czy historia są dla Paoliniego czystą fantastyką.
Owszem, Zbójecki gościniec ma straszliwie zagmatwaną fabułę, ale nie można autorce odmówić znajomości ludzi i wiedzy, nie tylko historycznej, nie mówiąc o umiejętnosci korzystania z niej. Poszczególne społeczeństwa krain Wewnętrznego Morza mają swoje pierwowzory w różnych państwach średniowiecznej i renesansowej Europy - mamy tam i Wikingów, i Ruś, i państewka włoskie. Postacie mają swoją psychikę; niektóre postępują wbrew rozsądkowi, idąc za głosem serca, inne odwrotnie, przedkładają chwilowy interes nad długotrwałą znajomość.
Zresztą, co innego ma do powiedzenia ktoś, kto pisze (dla znajomych i do szuflady, ale jednak) od parunastu lat, a co innego młodociany debiutant, któremu rodzice kupili sławę. Ba, i u nas są tacy - choćby Cezary Albin czy Izabela Zych; oboje w chwili debiutu mieli po siedemnaście, osiemnaście lat, a druk książek sfinansowali ich rodzice. Oczywiście, książki te nie przeszły ani prawdziwej redakcji, ani nawet korekty (poza wordowym spellcheckerem), sprzedały się w niewielkim nakładzie (cóż, ich rodzice nie mieli tyle pieniędzy, co rodzice Paoliniego), a obecnie służą głównie jako źródło śmiesznych (bo dziwacznych językowo) sygnaturek ("Dlaczego siedzicie tu w grupce na oko trzydziestoosobowej?").
Zresztą, co ja się rozpisuję? Eragon był mizerny nie "mimo tego", że pisał go dzieciak, ale właśnie DLATEGO, że pisał go dzieciak. Który zresztą ani sam niczego jeszcze nie przeżył, ani nawet niczego specjalnie nowatorskiego nie przeczytał (bo uczył się w domu, a jego rodzice starannie dobierali mu lektury). Brzezińska natomiast ma sporo ciekawych historyjek do opowiedzenia (i robi to często podczas spotkań autorskich). W Gościńcu chciała błysnąć kunsztem pisarskim i niestety przesadziła - fabuła wyszła zbyt skomplikowana. (Ten błąd został poprawiony w Plewach na wietrze).
Owszem, być może Eragona jest łatwiej przeczytać, niż Zbójecki gościniec, ale dla czytelnika to akurat żaden powód do chwały. Wręcz przeciwnie.
![Razz :-P](./images/smilies/icon_razz.gif)